Berło historyczne, mistyczne i wirtualne (Cz. 6)

Bardzo ciekawą i poruszającą historię można przeczytać w opowiadaniu Berło na portalu Prywatne Koleje Covalusa. Berło już dawno nie było w oficjalnym użyciu, aczkolwiek na pewnej linii dyżurni ruchu czasami dawali je maszyniście…


Prezentujemy fragment artykułu dr. inż. Tadeusza Syryjczyka. Po cały tekst zapraszamy na: „KZA Express” 02(18)/2021.


 – na szczęście! Opowiadanie dzieje się zimą 2002 roku, gdy maszynista i pomocnik odważyli się pojechać na zaśnieżony szlak dopiero po tym, gdy dyżurny wręczył im niezawodne berło. Nie zapobiegło to uderzeniu w zator śniegowy, uszkodzeniu lokomotywy i zranieniu maszynisty, ale pociąg dojechał, uwożąc z zamieci i mrozu pasażerów niebezpiecznie marznących w wagonach z ogrzewaniem uszkodzonym podczas przebijania się przez śnieżne zatory. Trzeba przeczytać, aby odczuć mistyczny dla kolejarzy charakter tego przedmiotu.

Czy jednak berło to już tylko historia, muzea i mity? Niekoniecznie

Berło odnalazło się w epoce wczesnych i prostych komputerów oraz telefonii bezprzewodowej np. na liniach Szkocji. Utrzymywanie obsługi blokady liniowej, telegrafu lub telefonu tudzież nastawiania zwrotnic i sygnałów na mijankach – malowniczych, acz mało frekwentowanych stacjach – było nad wyraz kosztowne. Zwłaszcza dla kilku par pociągów na dobę, do tego krótkich – najczęściej jest to spalinowy zespół trakcyjny wiozący kilku lub kilkudziesięciu pasażerów (średnia w Szkocji to 60 pasażerów na pociąg). Czasem jest to parowóz i kilka historycznych wagonów. Budowa kosztownych urządzeń w stylu współczesnych LCS, liczników osi, skomputeryzowanych blokad stacyjnych i linowych byłaby tam nieproporcjonalnie kosztowna.

Zapraszamy do lektury całego tekstu na: „KZA Express” 02(18)/2021.